Rozdział: 11.
Otarłeś się ze śmiercią…
- Co jest? Gdzie ja jestem?
„- Itachi” – Usłyszałem głos. „– Itachi…?”
„- Nic mu nie będzie?”
„- Jest w ciężkim stanie..”
- ~ Kto jest w ciężkim stanie..?! ~
„- Ciśnienie?”
„- 30 na 80, spada..!”
„- Akcja serca?”
„- 75 i spada…”
„- Niisan!” – Ten głos. Co to? „ – Niisan!”
„- Weście go stąd..!!” – Au! Moja głowa.
„- Jak jego akcja serca? 55 i w ciąż spada…”
„- Niichan! Nie umieraj!”
Otarłeś się ze śmiercią…
- Co jest? Gdzie ja jestem?
„- Itachi” – Usłyszałem głos. „– Itachi…?”
„- Nic mu nie będzie?”
„- Jest w ciężkim stanie..”
- ~ Kto jest w ciężkim stanie..?! ~
„- Ciśnienie?”
„- 30 na 80, spada..!”
„- Akcja serca?”
„- 75 i spada…”
„- Niisan!” – Ten głos. Co to? „ – Niisan!”
„- Weście go stąd..!!” – Au! Moja głowa.
„- Jak jego akcja serca? 55 i w ciąż spada…”
„- Niichan! Nie umieraj!”
- Leż… Itachi. – Usiadłem gwałtownie, zrucając z siebie jakąś szmatkę z ziołami.
- Gdzie ja jestem? – Wziąłem ową rzecz do ręki i nie widząc nic, bo miałem zamknięte oczy. przystawiłem ją do nosa i powąchałem, do nozdrzy wdarł mi się zapach Czarnego bzu, oraz Miłorzębia-japońskiego1.
- Rozbiłem obóz. Zostaw to na twoich oczach to kataplazmy2. – Otworzyłem szybko oczy.
- Co to kurwa jest?! – Wrzasnąłem.
- To zioła, pomogą ci. – Kisame uśmiechnął się.
- Kurczę głowa mnie boli. – Syknąłem. – Kisame, co się stało?
- Twoje oczy one… Itachi co to jest? – Zapytał zdławionym głosem, a może mi się to tylko wydawało?
- To mangekyou Sharingan. ~ To przekleństwo. ~ – Dodałem w myślach.
- Zaraz, zaraz a więc ty? – Pokiwałem głową.
- Tak, zabiłem najlepszego i jedynego „przyjaciela”, który mnie śledził. – Wyczułem, że barczysty mężczyzna wstaję a po chwili poczułem, jak coś okrywa moje ciało.
- Śpij.. Masz znowu gorączkę.
- Kisame?
- Tak?
- Dziękuje… – Mruknąłem po czym zasnąłem, okryty płaszczem mojego partnera.
Rano, gdy się obudziłem wszystko było już ok. no może z wyjątkiem moich oczu. Już miałem mgiełkę przed oczyma, a miałem dopiero siedemnaście lat. Wiedziałem, że to się tak skończy.
- Itachi w porządku? – Zapytał Kisame i spojrzał na mnie.
- Hai.. – Odpowiedziałem. Zamilkliśmy. – Nie mamy czasu, aby martwić się o mnie.. Shinobi żyją i umierają. Taka jest ich dewiza. – Odezwałem się w końcu.
- O czym ty mówisz?
- Eh… No dobra, nie ważne. Możemy iść? – Zapytałem i spojrzałem przed siebie.
- Hai… – Odparł niebiesko-skóry.
- Gdzie ja jestem? – Wziąłem ową rzecz do ręki i nie widząc nic, bo miałem zamknięte oczy. przystawiłem ją do nosa i powąchałem, do nozdrzy wdarł mi się zapach Czarnego bzu, oraz Miłorzębia-japońskiego1.
- Rozbiłem obóz. Zostaw to na twoich oczach to kataplazmy2. – Otworzyłem szybko oczy.
- Co to kurwa jest?! – Wrzasnąłem.
- To zioła, pomogą ci. – Kisame uśmiechnął się.
- Kurczę głowa mnie boli. – Syknąłem. – Kisame, co się stało?
- Twoje oczy one… Itachi co to jest? – Zapytał zdławionym głosem, a może mi się to tylko wydawało?
- To mangekyou Sharingan. ~ To przekleństwo. ~ – Dodałem w myślach.
- Zaraz, zaraz a więc ty? – Pokiwałem głową.
- Tak, zabiłem najlepszego i jedynego „przyjaciela”, który mnie śledził. – Wyczułem, że barczysty mężczyzna wstaję a po chwili poczułem, jak coś okrywa moje ciało.
- Śpij.. Masz znowu gorączkę.
- Kisame?
- Tak?
- Dziękuje… – Mruknąłem po czym zasnąłem, okryty płaszczem mojego partnera.
Rano, gdy się obudziłem wszystko było już ok. no może z wyjątkiem moich oczu. Już miałem mgiełkę przed oczyma, a miałem dopiero siedemnaście lat. Wiedziałem, że to się tak skończy.
- Itachi w porządku? – Zapytał Kisame i spojrzał na mnie.
- Hai.. – Odpowiedziałem. Zamilkliśmy. – Nie mamy czasu, aby martwić się o mnie.. Shinobi żyją i umierają. Taka jest ich dewiza. – Odezwałem się w końcu.
- O czym ty mówisz?
- Eh… No dobra, nie ważne. Możemy iść? – Zapytałem i spojrzałem przed siebie.
- Hai… – Odparł niebiesko-skóry.
Zaczęliśmy skakać z drzewa na drzewo. Szelest gałęzi, oraz ta cisza, ona była uspakajająca, czasami tylko Kisame przerywał ciszę, gdy chciał mi czymś dogryźć. Wówczas byłem chłodny. Stanąłem na ziemi.
- Odpoczynek? – Mruknął, mój partner tak jakby mu się nie chciało, jak by całe życie z niego uszło.
- Spoko. – Odparłem. – Zostań tu. Ja muszę się umyć. Spojrzał na mnie (O.o, zaczynam podejrzewać Kisame o miłość, do naszej Łasiczki mrrau^6^.).
- Jak chcesz. – Parsknął doskonale wyćwiczonym, sztucznym śmiechem. Wzruszyłem tylko ramionami i zniknąłem pogrążony we własnych myślach.
…******…
(Hihihihi^^… Za niedługo koniec tego opowiadania, zaczynam już pisać część drugą;)^^)…
_________________
Miłorzębia-japońskiego1. – Miłorząb japoński (Ginko Biloba)
- Odpoczynek? – Mruknął, mój partner tak jakby mu się nie chciało, jak by całe życie z niego uszło.
- Spoko. – Odparłem. – Zostań tu. Ja muszę się umyć. Spojrzał na mnie (O.o, zaczynam podejrzewać Kisame o miłość, do naszej Łasiczki mrrau^6^.).
- Jak chcesz. – Parsknął doskonale wyćwiczonym, sztucznym śmiechem. Wzruszyłem tylko ramionami i zniknąłem pogrążony we własnych myślach.
…******…
(Hihihihi^^… Za niedługo koniec tego opowiadania, zaczynam już pisać część drugą;)^^)…
_________________
Miłorzębia-japońskiego1. – Miłorząb japoński (Ginko Biloba)
Inne nazwy: miłorząb dwuklapowy, miłorząb dwudzielny, miłorząb chiński.
Miłorząb japoński to najstarsze drzewo żyjące na ziemi. Jest to jedyny żyjący gatunek z rodziny miłorzębowa tych. Jego wysokość sięga 30-40 metrów a długość życia nawet do 1000 lat.
Miłorząb japoński działanie
wzmacnia naczynia krwionośne
poprawia pamięć i ukrwienie mózgu
reguluje ciśnienie krwi
spowalnia proces starzenia
Miłorząb japoński stosowanie
Miłorząb jest zalecany dla osób chcących poprawić swoją pamięć ale przede wszystkim dla osób z objawami takimi jak: utrata pamięci, dezorientacja, bóle głowy, depresja, szum w uszach, zawroty głowy czy skurcze nóg.
kataplazmy2. – Okład.
kataplazmy2. – Okład.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz