Regułami..

1.1. Kushina w Yakuzie ma zawsze rację.
1.2 Jeżeli Kushina w Yakuzie nie ma racji patrz punkt pierwszy.
2.1 Tu posty są zamieszczane ....(Różnie:D)
2.2 Piszę bo lubie;P.
2.3 Nie chcę widzieć komentarzy w stylu: "Głupie to"/"Nie podoba mi się twoje opo.".. Jak komuś nie odpowiada. WYPAD=__=.
3.1 Powiadamiam przez:
3.2 * Gadu-Gadu.
3.3 * Blogi.
4.1 SPAM... Hmm.. Jak chcecie, dawajcie*Wzrusza ramionami:D*
Pozostałych zapraszam do czytania i komentowania^^).
5.1 Najważniejsze:
Opowiadanie jest Yaoi, lżejszą formą związków męsko-męskie, jest Shōnen-ai, jeżeli ci nie odpowiada, to spójrz w prawy, górny róg ekranu.. Tam znajduje się taki pięknie czerwony "x", naciśnij go i... WYNOŚ MI SIĘ STĄD ;/...

...A pozostałych, zapraszam serdecznie do czytania, oraz komentowania..

piątek, 18 grudnia 2009

Rozdział: X.


Rozdział: X.
                „Nienawiść Klanu.”
                                Szedłem z moim partnerem Kisame w stronę ukrytej wioski liścia. Zanim weszliśmy do środka, jakiś niedorajda zatrzymał nas. Oczywiście, że użyłem na strażniku mojego genjutsu. W następnej chwili weszliśmy do wioski już bez przeszkód.
                Godzinę później staliśmy w centrum wioski i rozglądając się za niejakim Uzumaki’m Naruto. -Tak. Tak dostałem misję, aby porwać tego blond gnojka.
- Wiesz, gdzie on jest? – Zapytał granatowo włosy mężczyzna.
- Tak..
- Pójdzie łatwo. Hehe… Itachi, czy to nie ten twój mały braciszek? – Zapytał, wskazując na mojego młodszego brata, który szedł przez wioskę. Widać było, że cierpi.
- Kisame, zmywamy się… – Wysyczałem, po czym zniknąłem w  białym dymku.
                Przeszliśmy obok ramenowni i usłyszeliśmy.
- …Ja chcę ramen! – Gdyby ten gówniarz umiał myśleć, spojrzał by pod swoją przepaskę.
                Siedzieliśmy w sklepie Dango, w którym zamówiliśmy sobie słodkie kluseczki. Milczeliśmy. Ta cisza była dobra. Naglę poczułem, czyjś chłodny wzrok na swoich plecach. Jednak nic sobie z tego nie zrobiłem. Popijałem sobie spokojnie i powoli Sake, do póki owy wzrok się nie odezwał.
- Witajcie Asuma, Kurenai. No, no… Jesteście na randce? – Zapytał Kakashi, odwracając wzrok ode mnie.
- No co ty… Anko wysłała nas po świeże ryby. – Powiedziała uśmiechnięta kobita.
- A ty co tu robisz? Przecież to nie czytelnia. – Mruknął brodaty.
- Ah… Szukałem czegoś na grób… i z kimś się tutaj umówiłem.
- Czekanie na ludzi, nie jest w twoim typie.
Ciekawe, czy coś się zmieniła. Była całkiem, całkiem miła. Nawet ją lubiłem.
- Czekam na Sasuke… – Powiedział szarowłosy to takim głosem, że ciarki mi po plecach przeszły, a ręka lekko drgnęła.
- Czy to dla obito? – Zapytała brązowowłosa kobieta. Znałem ją, jeszcze za czasów mojej akademii.
- Hym… Może tak, a może nie. Po chwili Powiedział i usłyszałem głos mojego brata.
- Kakashi? To nie w twoim stylu. Zawszę się spóźniasz.. – Burknął Sasu, a szarowłosy spojrzał na mnie, a potem dopiero odpowiedział.
- Czasami się zdarza… – Sasuke spojrzała za wzrokiem byłego członka ANBU.
- Coś mi się wydaję, że będą kłopoty.. – Wyszeptał, ledwo poruszając pobladłymi wargami. Kiwnąłem powoli głową.
- Zaraz się zmywamy.. – Wziąłem ostatni łyk ze szklaneczki, po czy ponownie wsłuchałem się w rozmowę.
- Więc czego chcesz?
- Zaprosić cię na obiad, czy to takie dziwne? – Zaśmiał się szaro-włosy, a ja drgnąłem, poczym dopiłem szybko sake i po chwili zniknąłem.
                Cztery godziny później leżąc na drzewie myślałem, jakby to było, gdybym się nie urodził? Czy było by tyle zła? Czy mój mały, kochany brat byłby szczęśliwy?
- Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi… – Burknąłem pod nosem, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Itachi-san… – Moja mina natychmiast się zmieniła…
- Co jest Kisame? – …Na chłodną maskę, zimnej osoby.
- Nic, ale twój brat, stoi pod drzewem. – Spojrzałem w dół, i rzeczywiście, był tam on, obok niego stał blondyn. Kłócił się.
- …Sasuke, dlaczego taki jesteś?
- … – Sasu, był chłodny. – Spadaj usuratonkachi, nie mam na ciebie dziś czasu. – Wkurzył się.
- Ohh… Ta twoja głupia „zemsta” tak Cię pochłania, że zapominasz o przyjaciołach i całej reszcie…! – Pisnął blondyn. – Sasuke, ja… – Nic już więcej nie powiedział, bo mój durny partner wyskoczył by porwać Naruto, bo tak miał na imię owy osobnik.
- Ja pierdole.. – Warknąłem, gdy zobaczyłem w oddali Kurenai i Asume. Na widok mojego partnera Kyuubi, zwiał, ciągnąc swojego przyjaciela, a mojego brata. – Ty debilu! – Syknąłem na niego. Mieliśmy na sobie swoje słomiane kapelusze oraz płaszcze.
- Chyba niedawno tu przybyliście… Coo? – Zapytał mnie Asuma, marszcząc swoje szerokie brwi.
- Witajcie, Asuma i ty Kurenai. – Wybąkałem formułkę grzecznościową.
- Znajomość naszych imion oznacza, że musicie być z tej osady. – Podniosłem mój kapelusz delikatnie, tak aby zobaczyli me oczy, a w nich sharingan. – Ty jesteś… – Umilkł na chwilkę. – …No proszę… Itachi, Itachi Uchiha. – Zdjąłem z siebie kapelusz z dzwoneczkami, po czym rzuciłem go na ziemie i rozsunąłem mój płaszcz w czerwone chmury(*mdleeeje!*  Łoooo!! *Pisk szalonej, małej dziesięcioletniej dziewczynki, która widzi „Coś”[Znaczenie słowa „Coś”: Pająka xD] na swojej drodze xD) * Rozbierz go, rozbierz!) i wysunąłem z niego rękę(T_T Ja chcę stryptis xD).
- To twoi przyjaciele Itachi? Chyba powinienem się przedstawić… – Spojrzeliśmy wszyscy na niego. – Nazywam się Kisame Hoshigaki. Kiedyś poznamy się bliżej..
- Po co czekać? Poznajmy się już teraz… – Powiedział potomek Sandaime.
- Coś takiego Itachi, Ciebie tak samo „kochają”, jak mnie w mojej wiosce. – Zarechotał paskudnie, aż mi włosy na karku stanęły, ale nic po sobie nieładem poznać.
- Itachi… Muszę przyznać, że samo pokazanie się w naszej Wiosce było wielkim wyzwaniem..
- ~Taa, j aaassneee, ja tu przychodzę, co noc.
- Zaczynam mieć was dość… – Syknął mój partner.
- Oh… Coś mi się wydaję, że bez walki się nie obędzie… – Westchnąłem. – …Kisame postaraj się nie przesadzić.
                Po trzech godzinach walki zabiliśmy Asume oraz Kurenai. Nogi mi się zatrzęsły, a ja poczułem, że jest mi słabo. Poczułem, że czyjeś ręce łapią mnie, a potem ciemność.
…******…
Sorry, ale nie miałam ochoty, a tym bardziej sił, żeby opisywać sceny walki.. Mam jakieś załamanie =_=..

Brak komentarzy: