
Urodziny Sasuke.. Dni mijały, a ja coraz bardziej tęskniłem. Sasuke mnie uzależnił a ja to wiedziałem. Serce mi pękało, gdy w nocy głaskałem jego twarz, a na nosie, czole i policzkach zostawiałem delikatne buziaki. Jednak wolałem nie myśleć co by się stało, gdyby się obudził. Tego bałem się najbardziej. Co by powiedział, gdyby się obudził? [Potrząsa swą głową]nie, tak by się nigdy nie stało. Nie mogło. W noc jego dwunastych urodzin nieco się spóźniłem, a Kisame znowu pytał, gdzie idę. Kisame Hoshigaki. Facet ma dwadzieścia trzy lata, niebieską skórę i został moim partnerem, ze względu na siłę, którą ma od „miecza”. Nie lubię go. A teraz pyta mnie gdzie idę.
- Lider zacznie coś podejrzewać.
- Ale o co ci chodzi?!
- No te twoje wypady. One muszą być z czymś związane..
- Z kimś.. – Burknąłem, niemile.
- Ooo… Czyżbyś się zakochał? ^_^. – Zaczął się śmiać.
- No i co? Nie mogę chodzić do własnego brata?! – Hoshigaki zrobił dziwną minę i nic już więcej nie powiedział. Wyskoczyłem przez okno, znajdujące się w naszym pokoju. Ale, żeby niebyło nie domówień. Nie sypiamy razem. Dobra, ale kontujmy ten wywód. Emm.. No, ale na czym to ja… a no tak… W noc jego dwunastych urodzin nieco się spóźniłem. Powód już znacie. Przyszedłem około drugiej w nocy, ale Sasuke nie spał. Wstał z łóżka i podszedł do okna. Stałem na balkonie, który był otwarty.
- OBIECAŁEŚ, ŻE MNIE NIE ZOSTAWISZ!! Ale mnie zostawiłeś.. Dlaczego, zjechał po ścianie i rozpłakał się. – Mówiłeś, że mnie kochasz, ale ja nigdy tego nie poczułem. – Łza, po łzie. Co raz więcej czystych kropli zdobiło lica mojego brata. Coś we mnie drgnęło. Wszedłem do środka cicho, ale im bardziej stara się być cicho, tym bardziej…
- ~ Kusooo.. Zapomniałem to naprawić..!! ~ – To nie wychodzi. Jedna z desek na podłodze zaskrzypiała nie samowi cię głośno. Stanąłem. Sasuke patrzył wprost na mnie. Jego lekko zaczerwienione oczy utwierdzały mnie w przekonaniu, że on jednak płakał. Stałem w mroku więc mnie nie widział.
- K-kto tam jest?! – Postanowiłem mu się ukazać.
- Witaj braciszku. – Jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu.
- I-Itachi.. – Pisnął. – C-Czego tu chcesz?!! – Chciałem mu powiedzieć, że chcę mu coś dać, bo dziś są jego urodziny, ale w porę się opamiętałem. – Powiedz, dlaczego? – Nie zrozumiałem.
- Ale czego?
- Powinienem Cię zabić, ale nie umiem.
- Nie, jeszcze mnie nie zabijesz. Jeszcze jest za wcześnie..
- Jak to?!
- To twój sen. Sasuke-kun..
- Jeżeli to rzeczywiście sen, to chcę, żebyś się ze mną… – Sasuke się zaczerwienił, ale dodał szybko. – Chcę, żebyś się ze mną kochał.. – Zamknął swe duże oneksowe oczy.
- Wybacz Sasuke, innym razem, dobrze…? – Zachichotałem, po czym stuknąłem go w czoło, także ten zemdlał. Złapałem go szybko na ręce, nim upadł i położyłem go na łóżku, przykrywając go kołdrą. Na pościeli zaś zostawiłem jedną czarną róże z liścikiem „cienie… one rosną, one spadają a ścieżka prowadzi dalej…”. – Śpij spokojnie… – Uśmiechnąłem się i zniknąłem zostawiając za sobą ciche puff..
…******…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz