„Gorzki smak prawdy.”
Obudziłem się rano dnia następnego, gdy pierwsze promienie słońca musnęły mą twarz.
- ~Uff… To tylko sen.~ – Pomyślałem, przecierając oczy dłońmi. Wstałem, ruszając na dół do kuchni i gwiżdżąc wesoło pod nosem. Spojrzałem do pokoju rodziców. Matka spała, Sasu też. Uśmiechnięty poszedłem coś zjeść. Nim zrobiłem krok dalej w przedpokoju usłyszałem rozmowę.
- …Przestań! Tego nie było w planie.
- Plan się zmienił. – Wysyczał mężczyzna w pomarańczowej masce. Jego głos odbił się echem w mojej głowie. – A poza tym muszę teraz uciekać, przecież wiesz.
- Taaa to prawda. Wiem, że mamy zniszczyć Konohę.. – Orz tego już za dużo. Chciałem uciec do pokoju, ale gdy się odwróciłem usłyszałem głos mojego ojca. – Itachi, możesz tu przyjść.. – Powiedział krótko, tym samym przerywając konwersacje.
- Idę ojcze. – Nic nie rozumiałem. – Słucham.. – Ukłoniłem się w geście szacunku i spojrzałem mu w oczy.
- Hehe to ja idę.. – Rzucił zamaskowany i zniknął.
- Ile słyszałeś?
- Ale z czego? – Umiałem udawać doskonale, gdy nie chciałem by jakaś informacja wyszła na jaw. W tedy marszczyłem brwi w geście zdziwienia i kręciłem głową, a informacja, która miała zostać tylko moja zostawała w mojej głowie już na zawsze. Cóż w końcu z na pamięć miałem 6, a na orientację w terenie 6-. Byłem najlepszy w akademii, nie tylko w Taijutsu, ale i ninjutsu, a dzięki sharingan’owi i z genjutsu byłem także najlepszy.
Lata mijały, aż Sasuke skończył siedem latek. Był kolejny ciepły dzień w Konoha. Szedłem na test związany z ANBU. Nie bałem się, ale coś mi po prostu mówiło, że to będzie mój największy błąd, jaki będę mógł zrobić w mym piętnastoletnim życiu. Tak. Miałem już te swoje piętnaście lat, ale mimo to nie bałem się. Moja rodzina patrzyła na mnie z podziwem i tylko Sasuke patrzył we mnie z przestrachem. Po ataku Kyuubi’ego, siedem lat temu zostaliśmy wyrzuceni z centrum Konoha na jego obrzeża, ponieważ uznawano, że to nasza wina. „Jak się dowiem, kto tak naprawdę chciał zniszczyć Konohę, to zginie z mych rąk..” Taaa… Marzenia małego dziecka. Pokręciłem głową, przecząc sam sobie. Do szedłem do akademika ninja.
- ~No nie..! One też..?~ – Spojrzałem na dwie dziewczyny, które przylepiły się do mnie, jak rzepy i chciały mnie zaciągnąć do ślubnego kobierca przynajmniej od roku. A jazgot jaki przy tym wydawały był więcej niżeli okrutny. Wszedłem na sale, w której zasiadłem w pierwszej ławce. Nie musiałem się zastanawiać co mnie czeka na teście, bo wiedziałem czy chcę, czy nie i tak będę wykonywał wszystkie misję, a co jeżeli? Nie, nie, to niemożliwe. To nie będą te „misje”. Przy pomniał mi się egzamin na chuunina i jak trzeba było oszukiwać, żeby zdawać zrozumiałem tę zasadę i zacząłem się rozglądać za poprawnymi odpowiedziami. Po chwili je znalazłem i zacząłem kopiować ruchy chłopaka.

- Itachi jest zajęty, musi teraz pracować. – Powiedział, a w oczach Sasuke dostrzegłem łzy.
- Itachi, twoją pierwszą misją będzie… – Czarnowłosy uśmiechnął się pogardliwie i dodał – … Będzie szpiegowanie klanu Uchiha, a jeżeli się dowiedzą, kim jesteś, lub sam się zdradzisz, będziesz musiał ich zabić.
- C-CO?! – Omal nie zemdlałem, gdy się dowiedziałem o misji, jaką dostałem. – Proszę, nie! Nie każ mi tego ro…
- Przykro mi, ale musisz to zrobić, ponieważ dowiedziałem się z pewnych źródeł, że twój klan młodzieńcze chcę wywołać wojnę. – Moje oczy rozszerzyły się w szoku i w przerażeniu.
- Jak to?! To nie możliwe…
- Przestań się zachowywać jak dziecko i rób to co ci każą.
- H-Hai. – Szepnąłem i zniknąłem, pojawiając się w domu Hokage. – Sarutobi-sama… – Klęczałem na jednym kolanie.
- Oh.. Witaj Itachi, coś się stało?
- Tak, Hokage sama.. – Brodaty spojrzał na mnie i uśmiechnął się. – Mów, co się stało.
- Dobrze.. Więc tak mam obserwować mój klan i w razie czego zabić wszystkich, ale mam prośbę..
- Słucham?
- Proszę, żeby Hokage-sama przypilnował mojego młodszego brata…
- Dobrze, ale co ty kombinujesz?
- To, to już moja sprawa. – Szepnąłem.

- To poufna informacja.
- Dobrze, ale jeżeli już to będziesz musiał zrobić to zdaj mi raport, oraz przynieś mi twojego brata, a ja wmówię mu, że byłeś szaleńcem. – Dziękowałem mu w duszy, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
…******…
1 komentarz:
Ooooo^o^.. Świetne:). Tylko krótkie;D. Dobra, czekam na news'a^3^
Prześlij komentarz