Rozdział: VI.
Czy wiesz, że śmierć wcale nie boli? – Part II.
- Nie lubię wstążek Kakashi-sensei.. – skrzywiłem się dotykając swoich włosów.
- Ale tobie jest naprawdę ładnie w nich.
- Wole gumkę, niż kolorowy sznureczek..
- Eee tam.. – Machnął na mnie ręką i skończył parzyć kawę i herbatę.
Czy wiesz, że śmierć wcale nie boli? – Part II.
- Nie lubię wstążek Kakashi-sensei.. – skrzywiłem się dotykając swoich włosów.
- Ale tobie jest naprawdę ładnie w nich.
- Wole gumkę, niż kolorowy sznureczek..
- Eee tam.. – Machnął na mnie ręką i skończył parzyć kawę i herbatę.
Wróciłem około 7:00, ale Sasuke już nie spał.
- Niisan… – Pisnął chłopiec, gdy tylko mnie zauważył.
- Czemu nie śpisz? – Zdjąłem z siebie strój ANBU i poszedłem do brata.
- Ym… Bo ja.. – Pisnął przestraszony. – Miałem znowu ten sen. Niisan. Obiecaj, że mnie nigdy nie zostawisz.. – Przytulił się do mnie.
- Sasuke.. Ja.. – Nie mogłem mu tego obiecać. – Obiecuję. Chodź, czas na trening,
Wyskoczyłem do góry odwracając się o 180stopni , z rękawów wysuwając kunai cztery na rękę i wyrzuciłem nimi w koła. Trafiłem we wszystkie tarcze bezbłędnie a w moich oczach pojawił się sharingan.
- Sugoi1 Oniisan! Trafiłeś wszystkie cele, nawet ten znajdujący się w ślepym punkcie za kamieniem. Dobraaaaa, moja kolej! – Pisnął młodszy z nas.
- Sasuke. Musimy iść..
- Powiedziałeś, że nauczysz mnie nowego Shuriken jutsu.
- Jutro mam ważną misję, do której muszę się przygotować. – Sasu zrobił oburzoną minkę i zarumienił się.
- Niisan jesteś kłamcą.. – Mruknął. Pokiwałem na niego ręką, także maluch podbiegł do mnie.
- Wybacz Sasuke. Może innym razem? – I stuknąłem go w czoło.
- To bolało.. Hehe.. Patrz na to bracie! – Pisnął ucieszony, że wpadł na jakiś genialny plan (xD.)
- Hej! Nie bądź nierozwa… – No i się wyrżnął, skręcając sobie kostkę.
- Niisan… – Pisnął chłopiec, gdy tylko mnie zauważył.
- Czemu nie śpisz? – Zdjąłem z siebie strój ANBU i poszedłem do brata.
- Ym… Bo ja.. – Pisnął przestraszony. – Miałem znowu ten sen. Niisan. Obiecaj, że mnie nigdy nie zostawisz.. – Przytulił się do mnie.
- Sasuke.. Ja.. – Nie mogłem mu tego obiecać. – Obiecuję. Chodź, czas na trening,
Wyskoczyłem do góry odwracając się o 180stopni , z rękawów wysuwając kunai cztery na rękę i wyrzuciłem nimi w koła. Trafiłem we wszystkie tarcze bezbłędnie a w moich oczach pojawił się sharingan.
- Sugoi1 Oniisan! Trafiłeś wszystkie cele, nawet ten znajdujący się w ślepym punkcie za kamieniem. Dobraaaaa, moja kolej! – Pisnął młodszy z nas.
- Sasuke. Musimy iść..
- Powiedziałeś, że nauczysz mnie nowego Shuriken jutsu.
- Jutro mam ważną misję, do której muszę się przygotować. – Sasu zrobił oburzoną minkę i zarumienił się.
- Niisan jesteś kłamcą.. – Mruknął. Pokiwałem na niego ręką, także maluch podbiegł do mnie.
- Wybacz Sasuke. Może innym razem? – I stuknąłem go w czoło.
- To bolało.. Hehe.. Patrz na to bracie! – Pisnął ucieszony, że wpadł na jakiś genialny plan (xD.)
- Hej! Nie bądź nierozwa… – No i się wyrżnął, skręcając sobie kostkę.
- Hihi… – Zaszczebiotał malec.
- Właśnie zwichnąłeś sobie kostkę, ale się uśmiechasz? Zrobiłeś to specjalnie, abym cię poniósł?
- Nie. Jestem po prostu szczęśliwy, ponieważ ja jutro również rozpoczynam naukę w akademii.. Może w końcu cię prześcignę bracie? – Nic mu już nie odpowiedziałem. Mój umysł automatycznie nastawił się na misję. Weszliśmy do domu, po czym poszliśmy do kuchni, gdzie była nasza matka.
- Mamo.. Opatrz mu nogę. Jest zwichnięta, a ja muszę się przygotować do misji – Mruknąłem sadzając mojego brata na stołku.
- Dobrze Itachi. – Odwróciła się przodem do mnie i spojrzała z sharingan’em w oczach.
- Mamo muszę iść.. – Cały klan chodził przez ostatni tydzień spięty i podenerwowany.
Niecały tydzień później dostałem misję ANBU.
- …Itachi… Przemyślałeś już wszystko? Jeśli nie, to my podejmiemy działania. – Zimny, wykalkulowany głos wytrącił mnie z równowagi.
- Nie. Zaczekajcie, proszę. Danzou-sama.. Błagam cię nie każ mi tego robić. – Mężczyzna stojący do mnie tyłem odwrócił się teraz przodem.
- Sytuacja jest zła. A i niestety, ale nie masz wyboru. Zostałeś ANBU, a że jesteś naprawdę zdolny, to zostałeś wcielony do „ne”2.
- Zdaję sobie z tego sprawę…. Danzou-sama. Zajmę się tym osobiście.. – Wzdrygnąłem się.
- Czyli zgadzasz się..? – Bardziej stwierdził, niżeli zapytał.
- Hai..
- Nie chcesz wojny prawda? – Poczułem, jak zimny pot spawy mi po karku.
- Nie, nie chcę. – Przeraziłem się, nie nażarty.
- No to znikaj młody.
- Hai.. – I zniknąłem.
- …Itachi… Przemyślałeś już wszystko? Jeśli nie, to my podejmiemy działania. – Zimny, wykalkulowany głos wytrącił mnie z równowagi.
- Nie. Zaczekajcie, proszę. Danzou-sama.. Błagam cię nie każ mi tego robić. – Mężczyzna stojący do mnie tyłem odwrócił się teraz przodem.
- Sytuacja jest zła. A i niestety, ale nie masz wyboru. Zostałeś ANBU, a że jesteś naprawdę zdolny, to zostałeś wcielony do „ne”2.
- Zdaję sobie z tego sprawę…. Danzou-sama. Zajmę się tym osobiście.. – Wzdrygnąłem się.
- Czyli zgadzasz się..? – Bardziej stwierdził, niżeli zapytał.
- Hai..
- Nie, nie chcę. – Przeraziłem się, nie nażarty.
- No to znikaj młody.
- Hai.. – I zniknąłem.

- Ojcze, jutro mnie nie będzie na klanowym spotkaniu. – Mina mu zrzedła.
- Co? czy wiesz jaki dzień jest jutro?! – Głos Fugaku był tak przeraźliwie chłodny, że z przerażenia aż się wzdrygnąłem. – Nie rozumiesz swojej pozycji!
- Wybacz. Jutro mam misję.
- Co to za misja?
- Nie mogę ci powiedzieć, to ściśle.
- Itachi… Jesteś również łącznikiem klanu Uchiha, z centralą wioski. Wiesz o tym prawda?
- Hai..

Następnej nocy, skacząc z drzewa na drzewo, wyczułem ruch za mną. Stanąłem na jednej z gałęzi.
- Wyjdź Shisuia wiem, że tam jesteś.. – Nie miałem czasu, na wygłupy.
- Gdzie Byłeś Itachi? – Czarnowłosy patrzył na mnie takim wzrokiem, że miałem chęć mu przywalić, ale ledwo się powstrzymałem. Przekrzywiłem tylko głowę, patrząc na kuzyna z szeroko otwartymi oczyma. Nie mogłem mu powiedzieć, że byłem zdać raport, z tego co się dzieje w klanie.
- A co cię to obchodzi..?! – Jeszcze nigdy nie widziałem, aby ktokolwiek patrzył na mnie takim wzrokiem. Takim rządnym krwi. Orz! Tego już za dużo! Ruszyłem na niego wraz z moim mieczem ANBU.
…******…
(Będzie jeszcze jedna część..)
______________________________________________________________
Sugoi1 – Coś pięknego.
„ne”2 – Tak zwany „Korzeń ANBU.”
1 komentarz:
SUPER^^..
Prześlij komentarz